Wzięcie Charlesa Moodiego

Z Celestial Vehicles
Przejdź do nawigacji Przejdź do wyszukiwania

http://niniwa22.cba.pl/moody.htm

Zobaczył nagle olbrzymi meteor, dużo większy od tych, jakie dotąd widział, a także znacznie jaśniejszy, wręcz promieniujący światłem, który spadał pionowo w dół! Opadł bardzo szybko na wysokość około 300 metrów, po czym gwałtownie wyhamował i zaczął dryfować unosząc się w powietrzu na północ od miejsca, w którym znajdował się Moody, będąc widoczny pod kątem około 40 stopni w stosunku do powierzchni ziemi. Emanujące z niego światło nagle przygasło do słabej poświaty, dzięki czemu Moody mógł stwierdzić, że leci on prosto na niego, jak również i to, że jest to ogromny metaliczny obiekt otoczony świetlistą poświatą. Miał kształt grubego dysku i ciemnosrebrzystą powierzchnię.1 Po chwili znajdował się już w odległości niespełna 100 metrów od niego.

Kształt, który w najmniejszym stopniu nie przypominał żadnego samolotu, jakie do tej pory widział. Średnicę obiektu określił na około 15, zaś wysokość na 6 metrów.

Kiedy obiekt skończył fazę opadania i przeszedł w dryfowanie, zawirował na chwilę, kołysząc się niczym rzucona na twardą powierzchnię moneta2, a następnie ustabilizował lot i rozpoczął bardziej ukierunkowane schodzenie w dół, prosto w stronę żwirowni, na terenie której stał zaparkowany samochód Moody'ego. Obiekt opadł na wysokość około 5 metrów i z prędkością piechura zbliżył się do miejsca położonego w niezbyt wielkiej odległości od Moody'ego

Nagle Moody uprzytomnił sobie, że całe to zdarzenie ma dziwny charakter, zaś obiekt wygląda na pojazd pozaziemski i przestraszył się. Wypluł papierosa, zerwał się na równe nogi i skoczył w kierunku drzwi samochodu z zamiarem szukania w nim schronienia. Sądził, że uda mu się szybko uruchomić silnik i uciec. Obiegł drzwi, wślizgnął się na fotel i trzymając jeszcze lewą nogę na zewnątrz, włożył kluczyk do stacyjki. Przekręcił go, lecz silnik nie zareagował. Nawet nie zadziałał rozrusznik. Silnik milczał jak zaklęty! Po chwili zorientował się, że tablica rozdzielcza nie jest oświetlona. Spróbował włączyć światła czołowe, a następnie klakson. Nic nie działało. Wyglądało, jakby samochód został pozbawiony akumulatora.

Przez cały czas obserwował jednym okiem dyskoidalny obiekt, który przystanął unosząc się nieruchomo w powietrzu w odległości około 20 metrów od niego, nad przeciwległym skrajem żwirowni. Na jego dolnej powierzchni ujrzał małe migoczące światełka. Następnie usłyszał bardzo wysoki dźwięk, podobny do tego, jaki wydaje wysokoobrotowa wiertarka dentystyczna4, po czym dostrzegł nieco na prawo od centrum obiektu pojawiający się na jego powierzchni prostokątny bulaj. Miał około 1,5 metra wysokości i 1 metr szerokości. Za nim ukazały się ciemne sylwetki przypominające kształtem ludzi. Wysoki dźwięk ucichł i Moody'ego zaczęła ogarniać senność.

Następną rzeczą, jaką zarejestrowała jego swiadomość, było siedzenie w samochodzie i obserwowanie odlotu obiektu, który wzniósł się do góry z rosnącą prędkością, aż stał się widoczny jako smuga światła. Po kilku sekundach zniknął zupełnie. Całe to wydarzenie miało wyraźnie ciągły charakter: powolne zbliżanie się, zatrzymanie się, odsłonięcie bulaja, a następnie szybki odlot.

Znaleźliśmy się w pomieszczeniu o średnicy około 7,5 metra. Przez jego środek przechodziło coś, co wyglądało jak olbrzymi węglowy pręt łączący się ze stropem i podłogą pomieszczenia, wokół którego znajdowały się trzy obiekty podobne do otworów pokrytych kulistym szkłem, wewnątrz których było coś, co wyglądało jak duże kryształy z dwoma prętami. Jeden z prętów miał zakończenie kuliste, drugi zaś w kształcie litery T. Zostałem poinformowany, że to jest właśnie jednostka napędowa i że mógłbym zrozumieć zasadę jej działania, gdybym tylko spróbował. Nigdzie w pobliżu nie było widać żadnych przewodów ani kabli. Potem z boku pomieszczenia dostrzegłem dużą czarną skrzynię. Powiedzieli mi, co to, kiedy ich o to zapytałem, lecz zabronili mi komukolwiek o tym mówić. Próbowałem to sobie przypomnieć, ale nie udało mi się, pamiętam jedynie, że tam była.

Dowódca powiedział mi następnie, że to nie jest ich główny statek, lecz pojazd używany do celów obserwacyjnych. Główny statek znajdował się na wysokości około 650 kilometrów nad Ziemią.8 Jego napęd różnił się od napędu statku obserwacyjnego.

Podłoga, z której oddzieliła się platforma, miała około 50 centymetrów grubości. Kiedy platforma się zatrzymała, dostrzegł trzy przezroczyste półkule wychodzące z podłogi, których dolne części widział wcześniej na zewnątrz u dołu statku. Były umieszczone symetrycznie i tworzyły trójkąt równoboczny wokół centralnej części statku. Wewnątrz każdej z nich znajdowało się coś, co określił jako duże kryształy. Nie wiedział, z czego była wykonana ich przezroczysta pokrywa ani inne elementy statku.

Wewnątrz każdej z przezroczystych kopuł oprócz kryształów znajdowały się elementy wykonane z prętów. Jeden z prętów był pionowy, zaś dwa inne - poziome - usytuowane jeden pod drugim, krzyżowały się z nim tworząc między sobą kąt prosty, co sprawiało, że cała konstrukcja wyglądała jak potrójny krzyż. Pręty poziome miały kuliste zakończenia i były lekko pochylone w dół ku kryształom. Moody odniósł wrażenie, że były one spolaryzowane dodatnio i ujemnie. Układy prętów w poszczególnych kopułach były inne.

Moody uważał, że ta część statku była gorzej wykończona od pozostałych pomieszczeń. Znajdowały się w nim na przykład wsporniki konstrukcyjne, których nie było w żadnym innym pomieszczeniu. Innym wyraźnie rzucającym się w oczy elementem jego wyposażenia była czarna skrzynia zbliżona rozmiarami do cedrowego biurka stojąca przy jednej ze ścian.


Od momentu odzyskania świadomości Moody czuł przez cały czas pobytu na pokładzie statku przenikający powietrze słodkawy odór przypominający zapach przypalonego cukru, a także miał trudności w oddychaniu.

Powiedziano Moody'emu, że statek, w którym się znajduje, nie jest ich głównym statkiem, lecz jedynie pojazdem obserwacyjnym, że główny statek jest znacznie większy, szybszy i zwrotniejszy i stacjonuje na orbicie wokółziemskiej w odległości około 650 kilometrów od Ziemi.


Powiedziano mu również, że ich statek mógłby zostać zniszczony za pomocą broni nuklearnej, a także uszkodzony przez bronie konwencjonalne. Szczególny kłopot sprawiają im nasze radary, ponieważ zakłócają one pracę ich pokładowych komputerów i systemów nawigacyjnych wywołując efekt "wygaszania" częstotliwości.

Powiedziano mu także, do czego służyła czarna skrzynia w pomieszczeniu na dolnym poziomie, lecz zaznaczono, że nie będzie tego pamiętał. Podejrzewał, że miała ona coś wspólnego z ich systemem obronnym. Powiedzieli mu, że potrafią obronić się w przypadku ataku. Inną rzeczą, która nurtowała Moody'ego, było źródło światło oświetlającego statek. Pamiętał, że sufit w kształcie kopuły i ściany emanowały lekkim światłem oraz że widział cienie, ale nie mógł sobie przypomnieć gdzie i kiedy. Nigdzie nie dostrzegł żadnych punktowych źródeł światła, takich jakimi my się posługujemy.

Moody miał trudności z opisaniem drzwi, przez które opuścił statek. Ich boki były proste, lecz u góry były zakrzywione. Gdy istota powiedziała mu, że już na niego czas, podeszli do drzwi i wówczas okazało się, że widać przez nie wszystko, co jest na zewnątrz. Zobaczył wewnętrzną powłokę statku, a za nią resztę jej konstrukcji, z czego wywnioskował, że są w niej podwójne drzwi, jedne wewnętrzne i drugie w powłoce zewnętrznej.